Lato to czas, w którym sąsiadom przypomina się, że
otwory okienne mogą być otwarte. Proces otwierania jest przerażający.
Najpierw cierpią wszystkie żyjątka, które uwielbiają ciemne, stęchłe i
wilgotne miejsca. Dostają taką dawkę tlenu, że zdychają od razu. Później
rozochocone psy dają swój pierwszy od roku koncert. Od bladego świtu do
zmroku. W sumie co się dziwić, muszą przewietrzyć płuca.
Ale to nie
koniec sensacji. Tak jak w filmie jest potrzebna do akcji muzyka.
Sąsiadom przypomina się, że mają u siebie jakieś urządzenia grające.
Więc dają czadu na całe podwórko nie bacząc na godzinę. A co kogo
obchodzi, że ktoś przytknął właśnie głowę do poduszki. Jest muzyka, jest
impreza! Zatyczki do uszu ledwo dają radę, ale bass przesuwa człowieka
po łóżku, tak, że co kilka-kilkanaście minut musi się podciągnąć, by nie
spaść. Letni melomani czują też coś na kształt misji.
Kształtują gusta muzyczne oraz zapoznają z najświeższą listą przebojów
sąsiadów. Utwory Weekendu czy innego armagedonu są odtwarzane z taką
częstotliwością, że znam na pamięć hit "Jesteś szalona".
Ale co to? Cisza? Tak niespodziewanie? Tylko 10 razy pod rząd odegrany kawałek? Nie słychać też Golec Orkiestra? Czyżby już?
Wtem!
Zgrzyt! Uderzenie! Jazgot... No tak. Zapomniałam. Remont. Sąsiad wiesza
nową półeczkę. Robi to od pół roku. Przedtem tylko ściany drżały.
A
przecież jest ciepło, słonecznie, ładnie... można wziąć psa i pozwolić
mu się wybiegać, a nie tylko dać mu się wysrać pod bramą. Samemu wziąć
książkę, pójść do parku, walnąć się na trawce (spoko, pies zrobił co
swoje pod bramą), poczytać książkę, zrobić selfie w plenerze, zrobić
event na fejsie i zaprosić innych sąsiadów. Ale w sumie... Może i
dobrze, że zostają w swoich domkach. Ja w spokoju pójdę położyć się na
trawce i poczytam przy świergocie ptaków książkę.
CIASTO Z ŻURAWINĄ (bezglutenowe)
składniki:
- 1 opakowanie serka mascarpone
- 3 jajka
- 1 mały jogurt naturalny
- ¼ kostki masła
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego
- ½ buteleczki aromatu śmietankowego
- ¼ szklanki cukru
- ½ szklanki mąki kukurydzianej
- ½ szklanki mąki bezglutenowej do wypieków
- 2 łyżki czekolady sypkiej
- ok. 200 g suszonej żurawiny i garstka wiórków kokosa
wykonanie:
Masło rozpuścić i ostudzić. Białka oddzielić od żółtek.
Żółtka utrzeć z cukrem, następnie dodać serek mascarpone i ostudzone masło. Połączyć z żółtkami. Dodać obie maki i jogurt, dalej ucierać. Następnie dodać proszek do pieczenia,
aromat, czekoladę i dokładnie połączyć. Na koniec dodać żurawinę i wmieszać w
ciasto. Białka ubić na sztywno i dodać do ciasta. Delikatnie połączyć. Piekłam
w multicookerze 50 minut.
smaczniutko
OdpowiedzUsuńsmakowite ciacho :) idealne do zabrania w podróż :)
OdpowiedzUsuńJa je porwałam jedynie na trawkę :)
OdpowiedzUsuńA ciasto na to : jupiii:)
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda przepysznie :) a do tego jeszcze moja ulubiona żurawina :D
OdpowiedzUsuńFajne ciacho :) Zjadłabym z chęcią, ale z dala od takich sąsiadów. Cenię sobie spokój, więc pewnie ewakuowałabym się gdzieś do lasu :) Z ciachem oczywiście :)
OdpowiedzUsuńSuper ciacho! :)
OdpowiedzUsuńCo do sąsiadów to mam podobne odczucia... jeszcze dodałabym głośne ( ktoś chyba jest głuchy...) rozmowy na klatce lub pod otwartymi oknami.... pal licho, że jest północ, jest przecież lato i wakacje :) jeszcze uroczy plac zabaw dla dzieciaków pod oknem....i panowie od trawnika co wpadają z kosiarkami o 7 rano ;) szkoda gadać....
Racja! Na trawce jest pięknie. Ale ja mam taras z ogródkiem i kocham w nim spedzać czas. Mam sąsiadów z naprzeciwka, którzy w weekendy intensywnie grillują, wrzeszczą do siebie i słychać ich na całym osiedlu. Cóż, wszystkiego mieć nie można...
OdpowiedzUsuńCiasto boskie!
Amber
Ciasto bardzo fajne :) Ja tam na sąsiadów nie narzekam, zdarza się czasem grill do późna, albo koszenie trawy o 6 rano, no i jeden sąsiad ma remont taki poważny więc co dzień od 7 się tłuką, ale ogólnie nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńFajne ciacho, na piknik doskonałe :) Ja mam akurat w porządku sąsiadów, zawsze mogłam trafić gorzej :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym wszamała :)
OdpowiedzUsuńProste ciasto, a wiem, że bardzo by mi smakowało....
OdpowiedzUsuńMasz dar do pisania o codzienności!
Nie ma nic przyjemniejszego, niż dobra książka czytana na łonie natury, a jeżeli dodać do tego kawałek Twojego ciasta, to już pełnia szczęścia :)
OdpowiedzUsuńUroki lata, ale tak dla zdrowia, warto pamietac caly rok ze mozna otworzyc sobie okno, bo to pozwala przewietrzyc troche powietrze w mieszkaniu. Ale sasiad co robi remont trudno by dusil sie w odpadach, ale jezeli robi go juz od pol roku, to rzeczywiscie jest bardzo uciazliwy. Trzymaj sie. Pozdrawiam serdecznie beata
OdpowiedzUsuńWidocznie moi tzw. sąsiedzi nie chcą być zdrowi, bo oni otwierają jedynie latem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I takiego szczęścia doświadczałam, z dala od "szalonej" i innych hitów :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się, zabraknie to upiekę, żurawinka jeszcze jest :)
OdpowiedzUsuńOj mogłaś, ale dobrze, że nie trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńPozazrościć takich sąsiadów. Takie ewenementy przeżyłabym bez marudzenia :)
OdpowiedzUsuńWiesz co dobre, żurawinę mogę samą zajadać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda gadać, brak wyobraźni to coś co utrudnia innym życie. I nie to żebym była jakś mocno czepialska, ale czasami odnoszę wrażenie, że jak jest zimno to tak jakby nikt w mojim otoczeniu nie mieszkał, jak się robi ciepło to wypełzają niczym dżdżownice na powierzchnię :)
OdpowiedzUsuńTak, cisza to fajna sprawa, również się często ewakuuję, żeby jej doświadczyć :)
OdpowiedzUsuńKupiłam promocyjnie i gdzieś musiałam zutylizować, ciasto wydało mi sie słusznym miejscem :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa taki taras. Myślę, że dałabym radę ten weekendowy sąsiedzki grill tam przeżyć. W końcu to tylko 2 dni w tygodniu a nie 7 :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńO łał, jakie fajne mokrutkie ciastko :)
OdpowiedzUsuńWyszło całkiem przywoite, a najważniejsze, że pamiętałam czego użyłam, bo często zdarza mi się improwizować i nie pamiętam wszystkich składników :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wygląda bardzo przyzwoicie :) Mam tak samo, dlatego zawsze jak coś robię mam przygotowaną małą karteczkę i długopis i wszystko po kolei notuje :D
OdpowiedzUsuńDobry sposób, ale jak to w życiu, czasami idzie się na zywioł :D
OdpowiedzUsuńUprawa selfie bez nawożenia?:D
OdpowiedzUsuńMieszkam w starej kamienicy i dobrze znam odgłosy lata w mieście;) Pamiętam, jak któryś z sąsiadów cyklinował podłogi.. A inny z kolei lubi głośny, ostry rock. Nie miałabym nic przeciwko hałasom, gdyby nie to, że nie da się odpocząć w takich warunkach po nocnej szychcie. Lajf is brutal.
OdpowiedzUsuńMam takiego fajnego sąsiada nad sobą, co potrafi i w dzień i w środku nocy (nie tylko w wakacje) puścić muzykę tak głośno, że cały blok musi tego słuchać... ale cóż, przyzwyczaiłam się już ;) a ciasto wygląda na wilgotne i pyszne :)
OdpowiedzUsuńChyba nie ma innego wyjścia, tylko się przyzwyczaić. Ale są takie dni, kiedy naprawdę potrzeba ciszy. Nie dalej jak wczoraj meloman zagłuszał mój telewizor, dobrze, że Punisher za dużo nie mówił :D
OdpowiedzUsuńTa, życie jest brutalne, ale dlaczego też jest takie głośne (szczególnie latem)?:)
OdpowiedzUsuńI ile korzyści, powietrze, cisza i ciasto w plenerze:)
OdpowiedzUsuń