Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Bo film był do kitu

Obraz
Lubię chodzić do kina. Ale do kina, nie do multipleksów. W kinie klasy retro odpowiada mi komfort oglądania. Zazwyczaj chodzę na poranny seans. W ten sposób mam dużo większą szansę na uniknięcie popcornożerców, którzy chrupanie zagłuszają siorbaniem popsi. W ten weekend wybrałam się na ekranizację książki „Dziewczyna z pociągu”. Powieść przeczytałam i byłam ciekawa jak została przełożona na język filmu. To był błąd. Nudny jak cholera. Gdzieś tam zmieszczono fabułę, ale zapomniano o całej reszcie. Obsada może nie była imponująca, ale do najgorszych się nie zaliczają… jednak aktorzy zagrali niewiarygodnie. Z ich gry mogłam wyczytać jedynie „to tylko kasa”. Miał być gdzieś tam dreszczyk. Co prawda wiedziałam jak się skończy cała heca, ale kino rządzi się innymi prawami i nie zawsze to co stoi drukiem pojawi się na wielkim ekranie. Moje towarzystwo w pewnym momencie zaczęło pochrapywać… a ja zazdrościłam tym, którzy przynieśli popcorn. Mieli jakieś zajęcie. Tate Taylor (inny film „Słu

Tempus fugit

Obraz
Według Newtona istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynie on w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu. Jest więc absolutny i obiektywnie jednakowy w całym wszechświecie. Może i ta teoria jest jak najbardziej prawidłowa, choć taki jeden Berkeley i Leibniz byli jej przeciwni, to i ja jestem również skłonna przyznać im rację, że czas nie płynie w jednostajnym rytmie, on zapitala! No bo jak wytłumaczyć to, że już miesiąc temu skończył mi się urlop, a ja tego nie zauważyłam? Patrzę na te swoje fotki i po chwili dociera do mnie, że to już jest odległe, minęło i trzeba czekać rok (na powtórkę), który swoją drogą też minie niepostrzeżenie. Czy Wy również macie takie wrażenie, że mija nam rok za rokiem w tempie błyskawicy? Z jednej strony nawet to niegłupie, bo ledwie tydzień pracy zaczniemy to już weekend mówi dzień dobry:) Ale ten czas weekendowy też przelatuje stanowczo za szybko. No, ale dość tych czasowych  dywagacji, bo trzeba coś wrzucić na ząbek.