I po zasłużonym lenistwie

Witajcie cepry!

Urlop ma to do siebie, że kończy się znienacka. Nagle dochodzi do świadomości to, że czas nastawić budzik, aby rano wstać i zacząć ponownie tyrać na emeryturę... tfu co ja napisałam. Miałam na myśli oczywiście program 500+. 

Jak już wspomniałam, zaskoczył mnie koniec urlopu. Zwłaszcza ten budzik. Chociaż na wywczasach nie był mi potrzebny, by o szóstej być już na szlaku. Oczywiście szalałam, ale gwiazdą ratowników górskich nie byłam. Bom świadoma.

Swoją drogą odnoszę wrażenie, że ludzie albo podchodzą do gór z lekceważeniem albo głupieją... albo jedno i drugie. Miałam kilka przypadków zetknięcia się z takimi tzw. turystami. Szkoda słów, ale jednak parę skreślę.

To oni są najważniejsi. To oni mają wszędzie pierwszeństwo. To oni są w ogóle na pierwszym miejscu. Dzięki takim "turystom" GOPR ma co robić, ale woleliby mieć takich akcji głupoty jak najmniej. Tak przypuszczam.

Zdobywałam co się dało, a że pogoda mi bardzo sprzyjała, to się nie leniłam i nie szlifowałam Krupówek. Biegałam w góry. Ha! Biegałam, dobre sobie. Z wywalonym jęzorem wspinałam się z Hali Gąsienicowej na Przełęcz Świnicką przy silnym wietrze. Rozsądek nie pozwolił mi iść dalej. Ale za to mogłam nacieszyć oczy wspaniałymi widokami.

Co prawda kiedy wspinałam się coraz wyżej, to coraz więcej na siebie zakładałam. Ale to mi w ogóle nie przeszkadzało. Po owianiu przez wiatr, ale halny to na szczęście nie był pognałam na Kasprowy.. choć Świnica... Zawrat kusiły. Śmiertelnie kusiły.

Stamtąd już zjechałam w trosce o własne kolana. Co prawda cena za ten zjazd mnie powaliła, jednak kolana ważniejsze - mam po jednym na nóżkę i zero backupu. 
Odwiedziłam również mniejsze szczyty, m.in. Sarnia Skałę. Bardzo lubię tam wchodzić. 
Posiedzieć, popatrzeć na rozciągający się z niej widok.

Ale wszystko ma swój koniec. Wróciłam do domu, zahaczając o ziejącego ogniem smoka w Krakowie. Po powrocie do domu oprałam się szybko, aby ruszyć dalej. Tym razem było to nasze polskie wybrzeże. Po spacerach na nierównej powierzchni trzeba było złapać pion, dlatego prosty teren bardzo był w tym pomocny. I tak fajnie minął mój urlop. A Wam jak się udały wakacje/urlopy?






zdjęcia zaprezentuję w następnym wpisie

Popularne posty z tego bloga

Domowe lody

Domowy chleb pszenny

Kurczak z warzywami