Było tak pięknie. Jakby to było chwilę temu. Leżałam sobie na trawce, motylek nade mną fruwał a ja miałam w ręku badylek. A tu bam! Minął weekend. Bam! Drugi! Czas zasuwa, gna, pędzi. Jakby go jakieś terminy ścigały. A przez to i ja gnam. Noc, budzik, kawka, praca, kawka, zakupy, dom, noc, budzik, kawka, praca... I wtem! Brzdęk. Weekend. Ale jak to? Bez budzika? Kawka nie potrzebna i nie trzeba do pracy? Organizm jest w szoku i miast leżeć do południa wstaje ogłupiały. "Jak to dzień bez budzika?" Zanim zdążę złapać weekendowy chill to już mnie cuci budzik w poniedziałek. A wystarczy zmienić na chwilę percepcję. Miast checklisty TODO trzymać w głowie, zapisać sobie na kartce czy wbić do telefonu. Na wszystko znajdzie się czas. Nigdzie nie trzeba pędzić. Mam tyle czasu ile potrzebuję. Poczuć ciepło słońca na twarzy, dostrzec kwiaty bzu i poczuć ich zapach. Zobaczyć przyrodę, która przeciąga się zielonością wśród tych smutnych murów
Niech licho porwie tego, kto wprowadził zwyczaj składania wizyt. Carlo Goldoni BABECZKI Z CZEKOLADĄ składniki: 2 szklanki mąki 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 2 jajka 1 szklanka mleka 2/3 szklanki cukru 2/3 szklanki oleju tabliczka czekolady deserowej wykonanie: Do miski wsypać suche składniki - mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Wymieszać. W drugiej misce zmiksować jajka, mleko i olej.Następnie dodać wcześniej wymieszane suche składniki i dokładnie zmiksować. Tabliczkę czekolady zetrzeć na tarce na dużych oczkach i delikatnie połączyć z ciastem za pomocą łyżki. Papilotki do babeczek lekko nasmarować olejem i wypełnić je ciastem do 2/3 wysokości. Gotowe wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piec ok. 20 minut. Ostudzić na kratce.
Lato to czas, w którym sąsiadom przypomina się, że otwory okienne mogą być otwarte. Proces otwierania jest przerażający. Najpierw cierpią wszystkie żyjątka, które uwielbiają ciemne, stęchłe i wilgotne miejsca. Dostają taką dawkę tlenu, że zdychają od razu. Później rozochocone psy dają swój pierwszy od roku koncert. Od bladego świtu do zmroku. W sumie co się dziwić, muszą przewietrzyć płuca. Ale to nie koniec sensacji. Tak jak w filmie jest potrzebna do akcji muzyka. Sąsiadom przypomina się, że mają u siebie jakieś urządzenia grające. Więc dają czadu na całe podwórko nie bacząc na godzinę. A co kogo obchodzi, że ktoś przytknął właśnie głowę do poduszki. Jest muzyka, jest impreza! Zatyczki do uszu ledwo dają radę, ale bass przesuwa człowieka po łóżku, tak, że co kilka-kilkanaście minut musi się podciągnąć, by nie spaść. Letni melomani czują też coś na kształt misji. Kształtują gusta muzyczne oraz zapoznają z najświeższą listą przebojów sąsiadów. Utwory Wee